W bardzo krótkiej przemowie do pułku oświadczyłem, że z rozkazu dowódcy dywizji i Marszałka [Józefa Piłsudskiego] objąłem dowództwo pułku i że pułk został powołany przez Marszałka do Warszawy. Ktoś wzniósł okrzyk: „Marszałek niech żyje!”. [...]
Bez żadnego zatrzymania się pułk maszerował bądź kłusem, bądź pieszo prowadząc konie. Jedynie gdy spotykaliśmy jakiś strumyk, szwadrony rozwinięte wchodziły do wody i poiły konie, i znów w drogę...
Dzień był gorący, wprost upalny nawet już w rannych godzinach. Nic więc dziwnego, że paru żołnierzy zemdlało w drodze, ale to nie powstrzymało tempa marszu.
[...] Pułk wyprzedzał na taksówce rotmistrz [Józef] Trepto, który wciąż był w ruchu między pułkiem a Warszawą. Parokrotnie meldował on Marszałkowi na Pradze o miejscu znajdowania się pułku. Jak mi potem powiedział Trepto, Marszałek był zadowolony z tempa marszu pułku i po jakimś z kolei meldunku miał powiedzieć: „Widzę, że Kmicic boi się, by bez niego się nie obyło”.
12 maja
Ludwik Kmicic-Skrzyński, Przewrót Majowy 1926 roku, Instytut Józefa Piłsudskiego w Londynie, 24/5/2/1/A.11a, [cyt. za:] Agnieszka Knyt, Warszawa 1926: Przewrót w maju, „Karta” nr 48, 2006.
Byliśmy [wojska wierne Piłsudskiemu] w okresie wyczekiwania i bezczynności... Czekaliśmy... Przeciwległy [zachodni] brzeg Wisły był obsadzony przez piechotę.
Po pewnym czasie ruszył do natarcia przez most jakiś oddział piechoty [wierny Piłsudskiemu]. Rozległy się pierwsze strzały... a następnie przemówiła artyleria [wierna rządowi z tamtej strony mostu. Strzelała z placu Zamkowego wprost na most. Jedno lub dwa działa. Na moście — paru rannych. Pierwsi zaczęli strzelać z tamtej strony. Przynajmniej tak było koło mostu Kierbedzia, a zdaje się jeszcze nigdzie nie było działań...
Powtórzony atak [wojsk Piłsudskiego] doprowadził do zajęcia placu Zamkowego, Zamku samego i bezpośredniej okolicy. Na ulicach tłumy rozentuzjazmowanych ludzi. Gdzieniegdzie odzywają się okrzyki: „Niech żyje Piłsudski”.
Ulica Krakowskie Przedmieście, w rejonie gmachu Rady Ministrów, zamknięta podwójnymi szpalerami podchorążaków [wiernych rządowi]. Z obu stron, tj. w kierunku Zamku, jak i Nowego Światu. Podchorążowie stali ramię przy ramieniu z karabinami z nałożonymi bagnetami. Jeden szereg, a za nim w odległości kilku kroków następny.
Ponoć obradowała Rada Ministrów.
Warszawa, 12 maja
Ludwik Kmicic-Skrzyński, Przewrót Majowy 1926 roku, Instytut Józefa Piłsudskiego w Londynie, sygn. 24/5/2/1/A.11a, [cyt. za:] Agnieszka Knyt, Warszawa 1926: Przewrót w maju, „Karta” nr 48, 2006.